Łączna liczba wyświetleń
środa, 20 kwietnia 2011
Serdeczne życzenia
Otrzymałam kartkę z życzeniami. Niespodziewałam się jej i bardzo serdecznie za nią Nadawczyni dziękuję . Już szukam miejsca gdzie ją umieścić, aby przez cały okres wielkanocny była widoczna.
Niby nic, tradycyjna kartka i życzenia, a jednak taki gest wzruszył mnie i dał do myślenia.
I tu moja refleksja:
Trudno się przyznać, bo mi wstyd. Ja kartek nikomu nie wysyłam, bo nie bardzo mam komu, a jeśli już to są komórki , meile.Moje pokolenie tego nie robi, my ( proszę się nie obrazić) młodzi lub młodsi tego nie robimy. Uważamy, że wystarczy zadzwonić i pobleblać lub smsa posłać i zaraz o wszystkim się zapomina. I tu czynimy wielki błąd.
Bardzo przyjemnie i miło było mi wyciągnąć kartkę ze skrzynki , zdziwić sie , uśmiechnąć, serdecznie pomyśleć o Nadawcy i o tym że On pomyślał o nas pisząc nasz adres. Musiał znależć chwilę, przysiąść ,napisać - czy my tak robimy? Nie! A to super sprawa. Zostaje znak , pamiątka, kontakt jest bardziej namacalny.
I przypomniałam sobie jak moja mama i babcia co święta piszą kartki do swoich, adresując na Polskę, Anglię . Im też musi być przyjemnie wyciągnąć kartkę ze skrzynki. Gdy byłam mała to z radością pomagałam wybrać pocztówki, czytałam adresy i zastanawiałam się Gdzie to jest?
I pamiętam, że zbierałam wszystkie otrzymane kartki - ha, kto nie zbierał pocztówek. Pewnie gdzieś na strychu zakurzone są, leżą sobie i czekają na ponowne odkrycie.
Obiecałam sobie, że powrócę do tej tradycji i też pisać będę.
Już na te święta nie zdąże ale wszystko przede mną .
A Wy co o tym "zjawisku" sądzicie ?
wtorek, 19 kwietnia 2011
do koszyczka
Przygotowania do świąt zaczęłam od tworzenia serwetki do koszyczka.
w niedzielkę zaczęłam, nie bardzo wiedząc czy zdąże skończyć
robię w kolorze białym , choć ta, w gazetce, czerwona też jest ładna
poszło szybko a oto efekt końcowy
Baranek i zajączek niestety już sfatygowane , nie wiem czy doczekają świąt gdyż Mały Miś zobaczywszy je na ławie, sobie tylko znanym sposobem dostał się do nich i ssał je niczym najlepszego lizaka .
w niedzielkę zaczęłam, nie bardzo wiedząc czy zdąże skończyć
robię w kolorze białym , choć ta, w gazetce, czerwona też jest ładna
poszło szybko a oto efekt końcowy
Baranek i zajączek niestety już sfatygowane , nie wiem czy doczekają świąt gdyż Mały Miś zobaczywszy je na ławie, sobie tylko znanym sposobem dostał się do nich i ssał je niczym najlepszego lizaka .
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Przewietrzyliśmy się ...
Już jesteśmy , ja i mój mały Miś . Jesteśmy po przeszło tygodniowym wyjeżdzie w moje rodzinne strony . Tam brak jakkiegokolwiek zasięgu internetowego i komórkowego- tak , tak , są takie miejsca- dlatego cisza na blogu. Wyjazd był niespodziewany, nieplanowany ale bardzo potrzebny ( zwłaszcza mi ) po zimie spędzonej w mieście (Brrr nie lubię ).Szybkie pakowanie i pojechaliśmy. Przewietrzyliśmy się, szukaliśmy wiosny, łapaliśmy słońce . Miś zaczyna chodzić, stawia samodzielnie pierwsze kroki, babcia musiała to zobaczyć. Końcówka pobytu - wiadomo strasznie wietrzna - więc wróciliśmy, będziemy kończyć zaczęte robótki i szykowć się do świąt . Moje strony to piękne lasy, wiosna w nich na całego więc poniżej kilka fotek.
i rabatka babci....
a u mnie za oknem mizdrzą się do siebie gołąbki
opowiastki koniec . Dobranoc.
opowiastki koniec . Dobranoc.
Subskrybuj:
Posty (Atom)